niedziela, 6 września 2009

Panika a technika.

W sumie treść można odnieść także do innego giełdowego zjawiska zwanego Euforią, bo cechy charakterystyczne, jeśli w ogóle można racjonalnie opisać te zjawiska, są podobne.

Rysujemy kreski, szukamy oporów, formacji i czego tam jeszcze, próbując oprzeć nasze decyzje na czymś sensownym, a czasem można w to zwątpić i to nawet nie dlatego, że po prostu poszło inaczej niż oczekujemy, bo nie ma nic 100% na giełdzie i konia z rzędem temu kto mając 20 lat doświadczenia zawsze trafi. Największe zagadki to panika i euforia, nierzadko okazje do zarobku, ale jeśli giełda ma w sobie coś z hazardu to w tych wypadkach nie różni się chyba niczym od „jednorękiego bandyty”.
Nie chodzi mi w tym tekście o definicyjne wyjaśnienia tych pojęć, lecz o zabawne/wkurzające nieco sytuacje, gdy mamy wyszczególnione np. najbliższe wsparcia, a wystarczy panika i te określenie idzie na śmietnik historii, bo wystarczy otwarcie z luką i 2 wsparcia na wejściu zmiażdżone, następne przepuszcza jak sito i może dopiero piąte na liście uratuje, ale to tak jak z lawiną w górach, zatrzyma się tam gdzie wyczerpie swoją siłę.
Bardzo często okazuje się, że to właśnie jakieś wsparcie na tej naszej liście daje radę, choć szukanie odpowiedniego momentu do wejścia jest jak łapanie spadającego noża – uda się albo potnie, tym bardziej że odbicie może być równie szybkie, że nie ma czasu na zastanowienie.
No i dzięki panice mamy jakiś ogólny obraz nastrojów psychologicznych na rynku, euforii również to dotyczy.

2 komentarze:

  1. a tak się łatwo pisze rzeczywistość płata nam takie figle czasami że szkoda mówić.

    OdpowiedzUsuń
  2. no tak, w trakcie sesji jak się "załapie" na to, to się prędzej szuka słownika "łacińskich" wyrazów ;)

    OdpowiedzUsuń